83/2025 „Wiedźmy na gigancie” Małgorzata J. Kursa

Czytając tę książkę miałam wrażenie, że już coś podobnego czytałam. Też o agencji literackiej, tyle, że tam trup akurat znalazł się w biurze redakcji. Po sprawdzeniu półki zauważyłam, że „Nagle trup” powstał później niż „Wiedźmy”. Dało to mi do myślenia. Przede wszystkim, jak pisarzy musi gnębić postępowanie środowiska, że pojawiają się mordercze zapędy 😉

Redakcja TERCET składa się z trzech mocno różniących się kobiet i sekretarka. Tak, tak, tutaj rolę sekretarki agencji prowadzi były policjant. Co, jak się później okaże, ma swoje znaczenie. Jak to w tego typu działalności bywa, redaktorki promują pisarzy, wyławiają pisarskie perełki, wygładzają teksty tych, którzy na papier przelewają swoje myśli.

Adam Grandzik uważa, że będzie objawieniem literackim. Gdy jego tekst zostaje odrzucony przez agencję, mężczyzna poprzysięga kobietom zemstę. W tym celu zawiązuje współpracę ze znaną na literackim rynku pisarką, Mariettą Gałązką, która jednak w agencji nie ma dobrej opinii. O tę komitywę pisarzy nieco jest zazdrosna współlokatorka Adama. Kobieta jest zakochana w mężczyźnie i ma nadzieję, że wkrótce połączy ich coś więcej niż tylko wspólne mieszkanie. Zwłaszcza, że Manuela wspaniale gotuje, a wiadomo, że do serca faceta można trafić przez żołądek. Biedaczka nie wie, że Adam nic poza końcem swojego nosa nie widzi. Jest jednak tak naiwny, że wkrótce pada ofiarą swoich pomysłów. A Marietta jest niezła w wykorzystywaniu okazji i ludzi.

„Wiedźmy na gigancie” pokazują literacki światek w krzywym zwierciadle, odsłaniają animozje, jakie mogą panować między pisarzami i redakcjami. Zawiść, nieszczere relacje, poczucie wygórowanej własnej wartości. W niektórych bohaterach można rozpoznać nawiązania do realnych postaci. Daje to tej lekkiej komedii kryminalnej dodatkowego smaczku. Ja się dobrze bawiłam przy lekturze i na pewno sięgnę po kolejne perypetie trzech szalonych redaktorek i sekretarka.

MOJA OCENA: 7/10

Wydawnictwo Lucky

A TUTAJ pisałam o innej komedii kryminalnej.