50/2024 „Co gryzie weterynarza” Łukasz Łebek

Po przeczytaniu pierwszej części „Necrovet” byłam ciekawa, jak wygląda praca lekarza weterynarii i ile ze swojej praktyki technika weterynaryjnego autorka wplata do tej fantastyki. Sięgnęłam więc po książkę napisaną przez lekarza weterynarii, w której autor opisał to, co się dzieje w klinice, widziane swoimi oczami.

W ten sposób dostajemy nie tylko informacje o ciekawych przypadkach, ale również wyrywki z życia lekarza. Teoretycznie sam schemat pracy nie różni się od lekarza internisty: są określone godziny pracy, dyżury czy nagłe przypadki. W każdej sytuacji lekarz chce pomóc swojemu pacjentowi. I tu również lekarze mają specjalności, na przykład leczą określone gatunki zwierząt. Gdy zjawia się u nich pacjent spoza tej dziedziny, po prostu odsyłają do innego specjalisty.

W książce autor podkreśla te przypadki, w których właściciele zwierząt wykazali się lekkomyślnością, niewiedzą czy też błędnym podejściem do swoich pupili. Było też kilka przykładów pozytywnych zachowań posiadaczy zwierzaków. Jednak tych negatywnych w książce było zdecydowanie więcej. Nie wiadomo czy ludzie faktycznie wykazują się takim brakiem czasami podstawowej wiedzy, czy autor specjalnie położył na te przypadki nacisk. Odniosłam wrażenie, że ten pan zakładał, że wszyscy właściciele mają przynajmniej podstawową wiedzę co ich pupile mogą jeść, co może im zaszkodzić, jak postępować w niektórych przypadkach. Nie wszyscy jednak traktują zwierzaka jako kolejnego członka rodziny.

„Co gryzie weterynarza” jest ciekawą pozycją, jednak z pewnością jej treść nie zachowa się długo w pamięci. Warto przeczytać, ale jeśli chodzi o wiedzę o swoim pupilu lepiej sięgnąć po dobre poradniki. Choćby po to, by nie stać się niechlubnym przykładem przedstawionym potem w książce.

MOJA OCENA: 6/10

Wydawnictwo Poznańskie

O książce o pracy lekarzy SOR poczytacie TUTAJ.