78/2024 „Wioska małych cudów” Aleksandra Rak
Wierzycie w magię świąt? Ja już sporo bożonarodzeniowych dni mam za sobą. A mimo to, co roku na święta czekam z niecierpliwością. Nie liczę na cud, ani mały, ani duży, ale nastawiam się na wspaniałą rodzinną atmosferę.
Tego rodzinnego ciepła brakuje młodym bohaterom książki. Zosia i jej starszy, już dorosły, brat bardzo przeżywają odejście ojca. Młodzian udaje, że tata nie jest mu już do niczego potrzebny. Jest na niego wściekły i nie chce utrzymywać z nim kontaktu. Zosia jest nieco rozkapryszoną dziewczynką, która wie jak wpłynąć na brata, by dostać wszystko czego pragnie. Być może była i taka przed odejściem ojca. Z pewnością duża różnica wieku między rodzeństwem sprawia, że dziewczynka jest oczkiem w głowie rodziny.
Zosia postanawia wziąć udział w konkursie, by wygrać bilety do Wioski małych cudów. Trudno jest się dostać na turnus do tego wspaniałego miejsca. A mimo to rodzina Zosi jedzie tam na turnus. Dziewczynka jest przekonana, że to tata zdobył dla niej bilety. Postanawia zrobić wszystko, by zdradzić Mikołajowi swoje ukryte pragnienie. Wierzy, że święty jest w stanie spełnić jej marzenie.
Felicja, choć pracuje w cudownym miejscu, jakim jest Wioska małych cudów, jest bardzo rozgoryczona. Jej brat bliźniak postanowił w tym roku udać się gdzie indziej. Brak etatowego Mikołaja powoduje, ze pani Aniela postanawia o pomoc poprosić swojego siostrzeńca. Ku niezadowoleniu swojej partnerki, mężczyzna z chęcią wraca do ulubionego miejsca z dzieciństwa.
Choć Wioska małych cudów to raj dla dzieci, jak się okazuje gromadzi sporo osób zasmuconych. Większość z nich liczy na magię świąt. Czy przedświąteczny okres sprawi, że wydarzy się cud?
Piękna, nieco nostalgiczna, ciepła, otulająca powieść. Pokazuje życie takim, jakie jest. Ale niesie też nadzieję na lepsze jutro. „Wioska małych cudów” to znakomita przedświąteczna lektura.
MOJA OCENA: 8/10
O innej książce obyczajowej pisałam TUTAJ.
Najnowsze komentarze