36/2025 „Zima w zapomnianym schronisku” Julia Furmaniak

To smutna historia, w której strata bliskiej osoby kładzie się cieniem na życie bohaterów.

Grupka przyjaciół postanawia wybrać się w góry do schroniska Samotnia, by uczcić pamięć kolegi, który zginął pod lawiną śnieżną dwa lata temu. Jest to szczególny czas, bo zbliża się Boże Narodzenie. W górach znów jest mnóstwo śniegu i jest mroźnie. A kilka dni, które mają spędzić w ukochanym schronisku Michała, wydaje się jego przyjaciołom znakomitym pomysłem. Jednak uraz, któremu ulega Monika, narzeczona Michała, powoduje, że młodzi ludzie muszą zatrzymać się w wędrówce do celu. Natrafiają na opuszczone schronisko, w którym znajdują schronienie dzięki uprzejmości właściciela. Teraz ten dom jest prywatny i już nie przyjmuje gości ze szlaku. W obliczu trudnych okoliczności przyrody Rafał robi jednak dla nich wyjątek. Wkrótce okazuje się, że stara chata skrywa smutną tajemnicę.

Monika odpoczywa i z zachwytem odkrywa uroki zimy w górach. W dodatku zapomniane schronisko jest niezwykle uroczym miejscem, a właściciel to bardzo miły mężczyzna. Dziewczyna wydaje się dobrze z nim dogadywać. Te spokojne chwile burzą jednak słowa najbliższego przyjaciela Michała, Aleksandra, któremu nie w smak jest to, że nie mogą iść dalej, do celu podróży.

Czy przyjaciołom uda się zrealizować plan?

„Zima w zapomnianym schronisku” to pierwsza część historii. I to widać. Poznajemy bohaterów, to, co się im przydarzyło, jakie relacje łączyły młode osoby ze zmarłym kolegą. Dowiadujemy się też co wydarzyło się w starej chacie i jaką tajemnicę skrywa Rafał. Jednak końcówka książki pokazała, że mężczyzna miał co innego na myśli niż to, czego domyśliła się Monika. Lektura kończy się niespodziewanie, bez jakiegoś zamknięcia wątku. Nie pozostaje mi nic innego jak sięgnąć po kolejną część i poznać dalsze losy Rafała, Moniki, Aleksandra i Weroniki.

MOJA OCENA: 6/10

Wydawnictwo Filia

O innej obyczajówce pisałam TUTAJ.