74/2025 „Córki bogini Mokosz” Elwira Dresler – Janik

Od jakiegoś czasu lubię sięgać po książki z motywami słowiańskimi. A gdy jeszcze osadzone są w naszej historii, gdzie ta słowiańskość była czymś oczywistym, jeszcze chętniej poznaję te historie. „Córki bogini Mokosz” spełniały oba te kryteria, więc miałam nadzieję na wspaniałą opowieść. Jednak chyba nie tego się spodziewałam. Rozumiem, że życie w dawnych czasach mogło nie opływać w dostatki, a kobiety bywały nieludzko traktowane, ale czytanie o porażkach wszystkich bohaterów dołowało.

A postaci, których losy poznajemy, było sporo. Rodzina złożona z ojca, który nie przejmuje się swoimi potomkami. Ba, uznaje za konieczne mocno dyscyplinować, zwłaszcza synów, za nawet niewielkie przewinienia. Matka, która lekceważy zalecenia mądrej baby i zostawia dzieci na łasce męża. Dzieci, które żyją w cieniu zmarłego pierworodnego, nie zdobywając miłości ojca. Ten zaś udając twardziela, zatraca się w alkoholu i hazardzie, doprowadzając do upadku rodziny.

W poszczególnych rozdziałach śledzimy losy Bolemira, Wszebory, Wyszomira, Nawoi i Łabudki na przestrzeni lat. Poraża to, jak los okrutnie ich doświadcza. Autorka w straszne wydarzenia pakowała swoich bohaterów. W sumie żadnej z postaci nie polubiłam, nie kibicowałam, żeby jej się ułożyło. Słowiańskich demonów nie brakowało, ale o samej Mokoszy było niewiele.

„Córki bogini Mokosz” to pierwszy tom cyklu 'Leszygród’. Na razie nie ciągnie mnie do poznania dalszych losów rodzeństwa, choć samo wydanie książek niesamowicie przyciąga. Piękna okładka, barwione brzegi i duża czcionka, która powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie. Być może dam szansę serii, ale już w formie audiobooka, bo oceny kolejnych pozycji zachęcają.

MOJA OCENA: 6/10

Wydawnictwo Replika

O innej książce ze słowiańskimi motywami pisałam TUTAJ.