68/2024 „Szczęście za horyzontem” Krystyna Mirek

Lubię czytać od czasu do czasu historie obyczajowe. Najchętniej takie, które się szczęśliwie kończą, a fabuła nie jest najeżona trudnymi tematami. Dla mnie to takie guilty pleasure, odskocznia od codzienności.

Rzadko jednak zdarza się, że bohaterki książek mają życie usłane różami. Autorki w mniejszym bądź większym stopniu obdarzają swoje postacie perypetiami z życia wziętymi. Ale jeśli książka ma to ‘coś’, zazwyczaj mi się podoba. Od takich historii nie wymagam zbyt wiele – to ma być miła rozrywka na kilka wieczorów.

„Szczęście za horyzontem” ma bohaterkę, której nie polubiłam. Justyna wciąż wraca do wydarzenia, które odmieniło jej los i nadal traumatyzuje. Jednak kobieta wykazała się całkowitym brakiem wyobraźni, można by rzec, głupotą. Los okrutnie ją za to pokarał. Mimo to Justyna dodatkowo postanowiła sama siebie ukarać i odbyć pokutę. Postanawia pomagać przypadkowo napotkanemu mężczyźnie z trójką dzieci. Uznaje go za gbura, nieudacznika, który nie powinien zajmować się swoimi pociechami. W miarę jednak jak kobieta poznaje Janka, jego dzieci i ich sytuację odkrywa, że źle ich oceniła. Pomału zmienia się życie jej i poznanej rodziny. Czy to jednak wystarczy by być szczęśliwym? Czy ta 'pokuta’ pomoże kobiecie pokonać urazy? Jakie jeszcze zmory przeszłości musi pokonać Justyna?

Książkę czyta się całkiem dobrze, choć pewne przemyślenia Justyny pojawiają się na łamach książki dość często. Takie powtórzenia są nieco męczące – myślę, że czytelnik od razu zrozumiał, że kobieta cierpi i żałuje swego czynu. Decyzja dziewczyny o zaangażowaniu się w pomoc nieznajomemu, skrajnie zaniedbanemu mężczyźnie trochę szokuje, ale nie takie rzeczy potrafią robić ludzie. Mimo iż „Szczęście za horyzontem” porusza trudne tematy, może się spodobać, zwłaszcza wielbicielom twórczości autorki. Być może owa zła decyzja Justyny, którą potępiam, spowoduje, że zapamiętam książkę na dłużej.

MOJA OCENA: 6/10

Wydawnictwo Edipresse

A TUTAJ piszę o innej książce z historią obyczajową.