6/2025 „Stanie się coś złego” Jakub Bączykowski

Nie ukrywam, że do książki przyciągnęła mnie okładka, która sugerowała fajny kryminał. Czy mi się spodobał?

W wielu kryminałach detektyw to facet po przejściach, pijący i palący na umór. Choć nasz główny bohater jest zwykłym mężczyzną, to ma jedną z przywar śledczego: pije. Co prawda niby tylko wino, jednak w takich ilościach, ze można mówić o nałogu. Z tym, ze on nie widzi w tym problemu. W przeciwieństwie do jego partnera oraz przyjaciółki.

Paweł ma napisać książkę o podróży, odwiedzonych ze swym partnerem miejscach w Stanach. Trochę słabo mu idzie, zaciął się, więc postanawia poszukać wsparcia u sąsiada. Ten jest znawcą win i może wzbogacić historię o kalifornijski wątek. Jednak gdy Paweł zjawia się na umówione spotkanie, zauważa, że dom sąsiada jest ciemny i pusty, jakby go nie było. Następnego dnia okazuje się, że sąsiad nie żyje, a jego ciało spoczywa w domu. Rozpoczyna się śledztwo, by wyjaśnić zagadkową śmierć.

Przyszły pisarz ma niejasne uczucie, że ktoś go śledzi. Wydaje mu się, że zauważa postać przed domem wpatrującą się w ich okna. Aby się nieco uspokoić i zapomnieć o śmierci sąsiada, Paweł i Sebastian wyjeżdżają do domku w lesie. Urządzają imprezę, na którą wpadają dawni znajomi Sebastiana. Jednak zbyt duża ilość alkoholu wypita przez Pawła powoduje, że wszyscy się od niego odsuwają. Zostając sam, zaczyna znów zauważać niepokojące rzeczy: ktoś go odwiedza w nocy, zostawia skrzynki z winem przed bramą, obserwuje ciemnymi wieczorami. Czy to paranoja, efekt poalkoholowy, czy jednak dzieje się coś naprawdę?

„Stanie się coś złego” bardzo mnie wciągnęło. I choć Paweł strasznie mnie drażnił, a zwłaszcza jego alkoholizm i do czego on doprowadził, to jednak byłam ciekawa, jak to się skończy. Bardzo udany debiut – będę czytać inne książki autora.

MOJA OCENA: 8/10

Wydawnictwo Mięta

O innym kryminale pisałam TUTAJ.