84/2025 „Weles. Opowieści z podziemia” Aleksandra Seliga, Marta Krajewska, Monika Maciewicz, Magdalena Wolff, Marcin Sindera, Grzegorz Gajek, Paweł Majka, Łukasz Malinowski, Wiktoria Korzeniewska, Franciszek M. Piątkowski
Uwielbiam zbiory opowiadań, bo pozwalają mi się zapoznać z autorami, z którymi jeszcze nie miałam do czynienia. Krótkie formy to próbka ich twórczości, która daje mi jakiś obraz wyobraźni i sposobu pisania autora. Pozwala mi to też zdecydować, czy chcę sięgnąć po pełnoprawne ich książki.
Nie inaczej było i tym razem. Poznałam nowych autorów i… dzięki temu wiem, że po niektórych nie będę już sięgać. Tak, ten zbiór opowiadań niezbyt przypadł mi do gustu.
Jednak na szczególną uwagę zasługuje „Baśń o narodzinach śmierci” Wiktorii Korzeniewskiej. To moim zdaniem najlepsze opowiadanie. Z Welesem, panem śmierci, który właśnie tę czynność wynalazł, pierwszą umierającą staruszką i niespodziewanym zwrotem na końcu.
Na długo pozostanie mi w pamięci „Głód” Marcina Sindera. Przerażający obraz tego, do czego zdolni są ludzie, gdy potworny głód zagląda w oczy.
„Strzyga” Franciszka M. Piątkowskiego przypadła mi do gustu, gdyż bardzo lubię Uniwersum Powiernika. Każde opowiadanie z bohaterami z cyklu to dla mnie frajda.
Paweł Majka dokonał niecodziennego zabiegu i spowodował, że po raz pierwszy spodobała mi się historia o Dzikim Zachodzie. „Sami” bowiem to połączenie słowiańskości i wierzeń Indian. Nieoczywiste, ale znakomicie pasujące.
Bardzo fajnym zabiegiem było opatrzenie tego zbioru opowiadań wstępem przybliżającym postać Welesa. Skąd wzięła się jego nazwa, dlaczego ma takie atrybuty a nie inne. Pan Andrzej Szyjewski w dość naukowy sposób opowiedział czytelnikom o Wołosie. Choć brakuje tutaj bibliografii, na której się opierał.
„Weles. Opowieści z podziemia” warto przeczytać o tyle, by zobaczyć jak z tematem zmierzyli się poszczególni autorzy i czy ten zamysł im się powiódł. Moim zdaniem – nie wszystkim.
MOJA OCENA: 6/10
A TUTAJ też była mowa o słowiańskiej mitologii.
Najnowsze komentarze