39/2024 „Szamańskie tango” Aneta Jadowska
Druga część o Witkacym jest równie dobra jak pierwsza. Tym razem dostajemy jedną opowieść z Szamanem, jego duchowym przewodnikiem, Sępem, Kurczaczkiem i mnóstwem dziwnych magicznych bytów.
Witkacy jest policjantem w zwykłej niemagicznej policji w Toruniu. Ma też swą drugą naturę, którą właściwie poznał jako dorosły. Widzi i słyszy duchy. Jest szamanem przeprowadzającym zbłąkane dusze na drugą stronę. Teraz pomału poznaje swoje możliwości, z pomocą swego duchowego przewodnika, dawnego bóstwa, Sępa. Choć to magiczna istota, to w swej ludzkiej postaci bywa nieziemsko irytujący. Niemniej Witkacy żywi nadzieję, że Sęp będzie potrafił służyć mu nie tylko duchową pomocą.
Choć niedawno Witkacy dowiedział się o istnieniu nastoletniej córki, czuje się z nią mocno związany. Być może za sprawą daru, który dziewczyna posiada, takiego samego jak jej ojciec. Kurczaczek rozpoczął naukę w szkole Nisima, ale połączenie początku w szkole z dużo młodszymi kolegami oraz nastoletni wiek, nie idą w parze. Dziewczyna jest w gorącej wodzie kąpana, przekonana, że potrafi poradzić sobie z zapanowaniem nad swoimi zdolnościami. Pragnie eksperymentować. Jak się wkrótce okazuje, przysparza sobie i innym wielu kłopotów. Witkacy i Sęp będą musieli wspólnie stawić czoła efektom magii Kurczaczka.
A wszystko zaczęło się, ponieważ Witkacy stanął przed koniecznością złapania mordercy, z dwoma zbrodniami na głowie. Od efektów pracy zależy policyjny los jego i jego szefowej. Szaman bierze więc swoje bębenki i wyrusza do pracy.
„Szamańskie tango” wprowadza nas głębiej w to, co robi Witkacy. Pokazuje jego pracę jako policjanta, który wykorzystuje również swoje szamańskie zdolności. To połączenie daje zaskakująco dobre efekty. Niestety nie jest za darmo. Przedwieczne bóstwa czekają aż przejdzie pełny rytuał jako szaman. Znakomite jest to połączenie fantastycznych wątków z realnym światem. Bohaterowie są pełni życia, akcja wartka, fabuła wciąga. I chce się więcej.
MOJA OCENA: 8/10
TU pisałam o pierwszej części Cyklu Szamańskiego.
Najnowsze komentarze