Co mają wspólnego gry planszowe i książki? Niektóre gry planszowe powstały właśnie na podstawie czy też na motywach jakiejś książki. Pewnie znacie takie powiedzenie: „Najpierw książka, potem film”. A co, jeśli na podstawie książki powstała gra planszowa? Czytać książkę, żeby wiedzieć o co chodzi w planszówce czy nie jest to konieczne?
Jak to wygląda u mnie?
Przeglądam moje regały z grami planszowymi i stwierdzam, że mam pięć gier bazujących na książkach: Robinson Crusoe (wydawnictwa Portal) , Erynie (wydawnictwa Kuźnia Gier), które były wydane wraz z książką o tym samym tytule (wydawnictwa Znak), Filary Ziemi (wydawnictwa Galakta), Śladami Phileasa Fogga (wydawnictwa Zielona Sowa) i Kopciuszek (wydawnictwa Granna).
No i mam też jedną książkę, autorstwa Rebecci Cable, która powstała na podstawie gry planszowej: Osadnicy z Catanu . Gry nie mam, ale wielokrotnie grałam. Pewnie u wielu była grana na początku drogi z planszówkami 😉
Rzut okiem na gry
O Kopciuszku możecie poczytać TUTAJ. Bajkę o Kopciuszku, autorstwa Daisy Fisher, chyba każdy zna, jeśli nie czytał, to oglądał jej ekranizację. To jedna z bajek wczesnego dzieciństwa większości z nas.
Śladami Phileasa Fogga też już opisałam (klik). Ta gra oparta jest na powieści Juliusza Verne „W 80 dni dookoła świata”. Pewnie większość zna perypetie angielskiego dżentelmena. Książka była wielokrotnie filmowana, więc jeśli nie czytaliście, to pewnie widzieliście ekranizację.
O Robinsonie Crusoe (na motywach książki Daniela Defoe o tym samym tytule) powiem na razie tyle (recenzja wkrótce), że to trudna gra kooperacyjna, u mnie jeszcze w starym wydaniu, ale za to jakże klimatycznym. Nie wszystkie scenariusze jeszcze przeszliśmy, i tylko kilka razy udało nam się uciec z bezludnej wyspy. Gra mimo iż ma swoje lata, nadal jest popularna i nadal jest świetna. Potrzeba na nią jednak sporo miejsca i czasu, i dobrze, żeby nie było wśród grających dominującego gracza. „Robinson Crusoe” jest lekturą w podstawówce, więc pewnie wszyscy wiedzą o co w książce chodzi 😉
Filary ziemi zaś to jedna z pierwszych gier w mojej kolekcji i powstała na postawie książki Kena Folleta o tym samym tytule. Od razu powiem, że książki nie czytałam, a w grę chętnie gram. Prosty worker placement, z blokowaniem akcji innym, znakomita do wprowadzenia nowych osób do planszówkowego świata.
O Eryniach nie wiem nic. Grę wygraliśmy na jakimś konkursie wiele lat temu, ale zbierała wtedy niezbyt pochlebne opinie. Powędrowała więc do szafy, nie wzbudzając naszej ciekawości. Nie znałam wówczas twórczości pana Krajewskiego, więc nawet książki nie przeczytałam. Teraz zaczynam ogrywanie półki wstydu, więc na pewno do tej gry siądę, zwłaszcza, że jest to gra detektywistyczna. Książka, kryminał, również w planach na najbliższe czytanie.
Są inne gry na motywach książki?
Całe mnóstwo. Z naszego rodzimego podwórka to między innymi Achaja (autor książki: Andrzej Ziemiański), Pan Lodowego Ogrodu (autor książki: Jarosław Grzędowicz), Wiedźmin (autor książki: Andrzej Sapkowski), A wśród pozostałych np. Świat Dysku: Ankh Morpok, Świat Dysku: Wiedźmy, Świta Dysku: Sekary – te gry na podstawie książek Terry’ego Pratchett’a z uniwersum Świat Dysku, albo Świat bez końca na podstawie książki o tym samym tytule autorstwa Kena Folleta.
Najpierw książka potem gra?
Czasami lepiej jest znać historię, motywy której spotkacie w grze. Ale jeśli nie czytaliście danej książki, nie oznacza to, że w grę nie możecie zagrać. Mechanika gry powinna się bronić niezależnie od klimatu. Na pewno fani danej książki chętniej sięgną po grę na motywach ulubionej lektury. Dla mnie gra na wstępie ma +10 do „fajności”, jeśli dobrze oddaje klimat książki. Oczywiście pogranie czasami weryfikuje moją ocenę.
I mimo iż nie trzeba znać książki, żeby dobrze bawić się przy grze, to sięgnęłam po Szklany tron, gdyż FoxGames wydało grę pod tym tytułem, a chętnie ją poznam. Filarów ziemi nie mam jednak w planach, a w grę i tak będę grać 🙂
Najnowsze komentarze