Kupiliście kiedyś grę w ciemno, bo podobała się okładka i ktoś Wam powiedział, że fajna? Bo ja kupiłam i było to właśnie Blue Moon City. Potem spojrzałam na autora: „O! Reiner Knizia. Ten, co robi dużo całkiem fajnych gier”. No i moja radość z nabycia gry wzrosła. A jak zasiadłam do instrukcji, komponentów, to wiedziałam, że gra mi się spodoba. Czy tak było? Zapraszam do poczytania 😊

Blue Moon City

Wydawca: Galakta
Ilość graczy: od 2 do 4
Przewidywany czas rozgrywki: 30 – 50 minut
Wiek: 14+

Wizualnie gra przyciąga wzrok, bo ma ciekawe, dwustronne kafle, pięknie ilustrowane karty z klanami mieszkańców miasta oraz trzy plastikowe figurki smoków. To moja pierwsza gra z takimi fajnymi figurkami. Zaskoczyły mnie również kolory graczy, bo nie były standardowe; tu chyba po raz pierwszy spotkałam się z fioletowym pionkiem gracza.

Pionki gracza

Blue Moon City ma modularną planszę układaną z kafli. Kafle przedstawiają części miasta. Naszym zadaniem będzie ich odbudowa. Jedynym stałym elementem jest rynek z obeliskiem, który musi być na środku. Do pierwszych rozgrywek jest proponowany układ kafli, ale potem można je dowolnie dokładać. I tak będziemy się po nich poruszać w miarę tego, jak nam będzie los sprzyjał i dodawał odpowiednie karty.

Kafle Blue Moon

Na czym polega rozgrywka?

Na kafelkach są kwadraciki w różnych kolorach, które odpowiadają frakcjom z kart. Naszym zadaniem jest zajmować jak najwięcej miejsc na kafelkach, żeby móc je zamknąć (czyli obrócić na wybudowaną stronę) i zdobyć trofea. Na każdym kafelku jest pokazane, co otrzyma pierwszy gracz, a co drugi. Warto się bić, bo w ten sposób zdobywa się łuski i kryształy. Aby móc zajmować miejsca na kafelkach należy wyłożyć karty o wartościach odpowiadających zajmowanym miejscom. W grze należy poznać znaczenie i moce kart, żeby móc z nich w pełni skorzystać. Na górze kart są ikonki, które pokazują, co można zrobić kartą oprócz tego, że wykorzystać ją jako dany kolor o danej wartości.

Karty Blue Moon

Po co nam łuski i kryształy?

Naszym celem jest złożenie na obelisku odpowiedniej liczby ofiar bogom. Pierwsza osoba, która osiągnie wymaganą ilość – wygrywa. Aby móc złożyć ofiarę należy posiadać odpowiednią liczbę kryształów; im wyższa pozycja na obelisku, tym więcej kryształów musimy uiścić. Dlatego staramy się jak najszybciej składać ofiary. Ale w tym celu trzeba pozyskiwać kryształy. Jak? Są to nagrody za wybudowanie kafla, czasami sąsiadujące kafelki także sypną nam kryształem. No i dostajemy kryształy, gdy w puli zabraknie smoczych łusek do wydania jako trofea. Wymienia się łuski za kryształy; oczywiście kto ma więcej łusek, ten dostanie więcej kryształów. Czyli warto zdobywać łuski. Jak? Ano, jako trofea z kafelków i sąsiadujących kafli oraz za przywołanego smoka, który siedzi na kaflu, który właśnie wybudowaliśmy.

łuski i kryształy

Moja opinia

Smoki można przywoływać odpowiednimi kartami. Wybudować kafle można odpowiednimi kartami. Złożyć dodatkowe ofiary można odpowiednimi kartami. Wszystko toczy się wokół kart. Bez nich nie jesteśmy w stanie cokolwiek zrobić. I to jest mankament tej gry. Losowość. A im więcej wybudowanych kafli, tym więcej kart traci swoje znaczenie. Owszem można je odrzucić i dobrać w ich miejsce inne licząc, że przyjdą nam potrzebne do szybkiego przemieszczania się czy wybudowania dostępnych jeszcze terenów. Ale bywa i tak, że patrzymy tylko jak przeciwnicy budują kafle i szybko idą złożyć ofiary. Nic to. Blue Moon City i tak jest zacne, bo zazwyczaj bitwa trwa o tę ostatnią ofiarę potrzebną do wygrania. Zazwyczaj wszyscy gracze idą łeb w łeb. I to jest w tej grze fajne.

Blue Moon City

Pudełkowy wiek to 14 lat, ale spokojnie możecie zasiąść do gry już z 10-cio latkami. To naprawdę rodzinny tytuł, choć nieco negatywnej interakcji też tu występuje, jak to w grach „kto pierwszy, ten lepszy”.

Blue Moon City mimo swoich lat wciąż mi się podoba i zawsze chętnie do niego siądę. Ma swój urok, dobrze działa, jest lekkie, sprawdzi się do wprowadzenia nowych graczy w planszówkowy świat. Mam do tej gry sentyment  i ma ona pewne miejsce w mojej kolekcji.

Moja ocena: 6

[jaki mam system ocen sprawdź TUTAJ]

Możecie też poczytać o innej grze kafelkowej z mojej kolekcji – Metro