74/2022 „Ludzie, których spotykamy na wakacjach” Emily Henry

Tłumaczenie: Aleksandra Weksej

Poppy i Alex, przyjaciele od czasów studenckich. Poznali się przypadkiem i myśleli, że nie będą mieć więcej ze sobą do czynienia. Ale okazało się, że pochodzą z tego samego miasteczka. Wspólna podróż do domu po zakończeniu pierwszego roku studiów pozwoliła im się lepiej poznać. I zaprzyjaźnić się.

Po studiach Alex pozostał w rodzinnych stronach i uczy w swoim dawnym liceum. Poppy, która lubi niezależność i uwielbia podróżować, pracuje w nowojorskim, ekskluzywnym magazynie podróżniczym. Są swoimi przeciwieństwami, ale dobrze się rozumieją. Dzieli ich temperament i odległość, ale łączy przyjaźń i co roczne wspólne spędzanie wakacji. A przynajmniej do niedawna razem wyjeżdżali w różne miejsca.

Książka ma dwie linie czasowe – teraźniejszą, w której przyjaciele nie rozmawiają ze sobą, i dawną, w której poznajemy ich relacje od czasów studenckich, po obecne. Odkrywamy jak rodziła się przyjaźń między Poppy i Alexem. Dzięki współczesnej nitce widzimy z jakimi emocjami zmaga się dziewczyna. Mamy tu problemy młodych ludzi, którzy nie potrafią rozmawiać o uczuciach. Cenią niezależność, ale w głębi duszy tęsknią za tradycyjnymi wartościami.

„Ludzie, których spotykamy na wakacjach” to lekka lektura, nie wymagająca skupienia i wiadomo jaki będzie finał. Tytuł książki zasugerował mi nieco inne tematy, niż te, które znalazłam w książce. Finalnie pozycja nie była zła, ale też nie porwała mnie. Niestety, bohaterowie dość płascy. Zwłaszcza Alex wydaje się nijaki i tak naprawdę stanowi tło dla Poppy. Jednak to dobra pozycja na wakacyjne chwile, gdy można posłuchać książki w czasie spaceru czy plażowania.

MOJA OCENA: 5/10

#romans #literaturaobyczajowa #czytamzlegimi #wyzwanieLC2022

Wydawnictwo Kobiece

O innej obyczajowej książce, polskiej autorki, pisałam TUTAJ.