89/2023 „Njord” Joanna Gajewczyk

Gdy siedzisz w ciepłym domu, pod kocykiem, z kubkiem gorącej herbaty, zima za oknem nie wydaje się taka zła. Ba, czasami nawet piękna, gdy wszędzie leży biały puch. Jednak gdy musisz doświadczać jej na co dzień, a wszelkie niedogodności mogą zaburzyć powszednie czynności, to już nie jest nic cudownego.

Życie zimą w Norwegii zamiera. Niby się toczy, ale niespiesznie, dostosowując się do pogody. Wszystko przykryte jest grubą warstwą śniegu. Mieszkanie daleko na północy, na jednej z wysepek, wśród pięknych fiordów, z dala od cywilizacji i pośpiechu ma swój urok. Bywa też przekleństwem, gdy brakuje prądu, wicher szaleje, a zamieć nie pozwala wyjść za próg.

Do Rambergu, do babci, powraca po latach Zoja. Z niepełnosprawnym synem odrzuconym przez ojca. Młoda, doświadczona negatywnie przez życie kobieta. Zoja pomaga babci w wynajmie domków dla turystów spragnionych pięknych widoków. Właśnie do jednego z nich wprowadza się dawny znajomy Zoji, który niegdyś mieszkał na skalistych Lofotach. Po latach wrócił w rodzinne okolice, by się wyciszyć i złapać oddech. Jak się wkrótce okazuje, dawny podrywacz i lovelas, jest obecnie innym człowiekiem. Mrukiem, samotnikiem, niezbyt przyjemnym w obejściu. Ale z jakiś powodów zyskuje sympatię synka Zoji, dotkniętego zespołem sawanta, Antona.

Gdy do drugiego domku wprowadza się ognisty, przystojny Włoch, z miejsca podbija serce babci. Zoja również obdarza go większą sympatią niż zimnego Runara. Tylko Anton jest do Południowca nieprzychylnie nastawiony.

Który z panów okaże się wartym zaufania, a może nawet i obdarzenia uczuciem?

„Njord” jest mroczny, zaskakujący, wciągający. To książka pełna wspaniałych opisów, legend, fantastycznych opowieści. Łączy kilka gatunków i ma dobrze wykreowanych bohaterów. Spokojne, wręcz statyczne opisy, przeplatają się z budzącą niepokój akcją. To znakomita lektura na jesienne czy zimowe wieczory.

MOJA OCENA: 7/10

Wydawnictwo Mięta

O innej książce z tego wydawnictwa pisałam TUTAJ.