1/2024 „Akademia Ransmoor” Katarzyna Tkaczyk

„Akademia Ransmoor” to specyficzna pozycja. Niby książka, bo ma taki format. Ale ma też paragrafy, które kierują naszą historią, przypomina więc gry paragrafowe. Tej lektury nie da się przeczytać od deski do deski, bo wtedy nie ma sensu. Trzeba do niej podejść właśnie jak do gry paragrafowej. Zaczynamy czytać, a gdy rozdział się kończy, stajemy przed wyborem jednej z opcji i w ten sposób podążamy za historią. Gdyby w pewnym momencie nasza opowieść się zakończyła, zbyt szybko lub nie po naszej myśli, możemy ponownie zacząć książkę, tyle że dokonując innych wyborów niż poprzednio. W ten sposób możemy odkryć kilka różnych historii zawartych w jednej książce. „Akademia Ransmoor” jest tego przykładem.

Mamy tu nawiązanie do słynnej akademii czarodziejów – są trzy domy, zrzeszające studentów o pewnych, specyficznych zdolnościach czy też cechach. Są czarownice, wilkołaki, elfy, wampiry i inne stworzenia magiczne. Nie ma znaczenia kto jest jakiego gatunku, byle posiadał odpowiednie uzdolnienia, które w akademii będzie rozwijał.

Rozpoczyna się nowy rok akademicki. Do Ransmoor, z listem polecającym, przybywa Medeia Rockster, wiedźma. Do tej pory czerpała wiedzę ze swojego sabatu, ale ma nadzieję ją pogłębić w słynnej akademii. I już na początku dziewczyna natyka się na problem do rozwiązania: przekazać swój list odźwiernemu, czy zachować go, jak było w instrukcji, do przedłożenia w rejestracji? Czytelnik musi dokonać wyboru i udać się do wybranego rozdziału. W ten sposób poznaje dalsze losy Medei. Od wyborów czytelnika zależy do jakiego domu trafi, do kogo jej serce szybciej zabije, czy będzie bardziej odważna w wykrywaniu pewnej tajemnicy, czy też będzie trzymać się przepisów. Nawet decyzja o tym, co Medeia na siebie włoży na bal inauguracyjny ma znaczenie.

Jeśli lubicie zagadki, ta książka jest dla was.

MOJA OCENA: 7/10

Wydawnictwo Nowa Baśń

A o innej książce, z czarownicą w roli głównej poczytacie TUTAJ.