33/2022 „Gargantis” Thomas Taylor

Tłumaczenie: Joanna Dziubińska

W Widmowym Porcie, w hotelu, w biurze rzeczy znalezionych, pracuje Herbert Lemon. Ma dwanaście lat, nie ma rodziców i to właśnie hotel stał się jego nowym domem. Często spędza całe dnie ze swoją nową przyjaciółką, Violet, poznaną w pierwszej części serii pt. Malamander.

Nad miasteczkiem rozpętała się okropna burza. Wszystko drży w posadach, trzęsie się, pękają budynki, tłuką się okna. Powiedzenie starych rybaków głosi: „Gargantis zbudzony, Port wstrząsem rażony”. A inne: „Gargantis uśpiony, Port dobrze strzeżony”. Okazuje się, że starsi mieszkańcy miasteczka taką straszną, przerażającą nawałnicę z grzmotami i błyskawicami zwą właśnie Gargantis. A gdy się lepiej przyjrzeć wielgachnym, czarnym chmurom, to można w nich wypatrzyć wielkie, żółte oko…

Rybacy z Widmowego Portu wierzą w Świętego Dismala, mają też przysłowia czy też porzekadła na każdą okoliczność. Gdy chłopiec musi zaopiekować się wyrzuconą przez morze rozświetloną butelką w kształcie ryby, by ustalić kto jest jej prawowitym właścicielem, to właśnie rybakom będzie na niej najbardziej zależeć.

Herbie tym razem musi zmierzyć się ze swoimi lękami i przeszłością, a także ujawnić, jaką książkę przypisała mu Syrenmałpa.

Jaką rolę w historii odegra Głęboki Kaptur i jego tajemnicza muszla? Czym jest gargantyczne światło znad głowy Świętego Dismala? Czy Gargantis to tylko burza? O tym przekonacie się czytając książkę.

Violet i w tej części mnie denerwowała. Tym razem wystawiała na próbę cierpliwość Herbiego. Nie potrafiła się zachować w pewnych momentach, narażając siebie i przyjaciela na niebezpieczeństwo. Wydaje mi się, że jej domeną jest: najpierw rób, potem myśl.

Fajnie napisana książka: niezbyt długa, krótkie rozdziały, ilustracje – to wszystko sprawia, że czyta się błyskawicznie. Z przyjemnością sięgnę po ostatnią książkę z tego cyklu czyli Cieniostrach.

MOJA OCENA: 7/10

#fantastyka #fantastykamłodzieżowa #eerieonsea

Wydawnictwo Wilga