81/2022 „Kot Bob i ja” James Bowen

Tłumaczenie: Andrzej Wajs

Wielu ludzi, z różnych przyczyn, ląduje na ulicy. Staje się bezdomnymi, pogrąża w rozpaczy, rozpamiętuje, często zalewa swoje smutki w alkoholu. Czasami sięga po mocniejsze używki, które pozwalają im zapomnieć o sytuacji, w której się znaleźli. Choć przez chwilę są szczęśliwi. Jednak gdy przestaje szumieć w głowie czy opada czar opiatów, znów widzą prozę życia i brak perspektyw na normalność. Zazwyczaj nie radzą sobie w tym położeniu, a niewielu jest w stanie poprosić o pomoc i umiejętnie z niej skorzystać.

Jamesa poznajemy w czasie, gdy leczy się z uzależnienia, ma socjalne mieszkanie i dorabia sobie jako uliczny muzyk. Życie wciąż jest dla niego wyzwaniem, ale stara się normalnie funkcjonować. Gdy na jego drodze pojawia się pewien puszysty, rudowłosy jegomość, w dodatku chyba bezdomny, James postanawia się nim zaopiekować. Od tej pory mężczyznę i kocura łączy osobliwa przyjaźń. W wielu sytuacjach to właśnie świadomość, że James jest odpowiedzialny za kogoś jeszcze, pomaga podejmować mu prawidłowe decyzje.

Na pewno praca na ulicy to trudna sztuka. Ale nieco jest łatwiej, gdy wzrok przechodniów przyciąga kot siedzący na ramieniu. To właśnie dzięki Bobowi i tej niecodziennej przyjaźni, James rozpoczyna przemianę. W książce możemy śledzić losy człowieka i jego kota.

„Kot Bob i ja – jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy” to powieść biograficzna. To nie fikcja literacka – wszystko co opisane, wydarzyło się naprawdę. Na podstawie książki powstał też film, a sama powieść doczekała się kontynuacji. Sądząc po popularności kota Boba domniemywam, ze jego człowiekowi udała się walka z samym sobą i wreszcie wyszedł na prostą.

MOJA OCENA: 6/10

#nonfiction #biografia #autobiografia

Wydawnictwo Nasza Księgarnia

O innej książce, też z życia wziętej, przeczytacie TUTAJ.