83/2022 „Zaproś mnie na pumpkin latte” Anna Chaber

Czy na jesienne czytanie może być lepsza pozycja, niż ta, z pumpkin latte w tytule? Całkiem udany debiut, świetnie wpasowujący się w jesieniarskie klimaty.

Paula pracuje w korporacji już jakiś czas. Robi wszystko jak najlepiej potrafi, stara się podchodzić do zadań w perfekcyjny sposób. Ma nadzieję, że jej wysiłki zakończą się awansem. Wszak inni, krócej pracujący, już wspięli się po szczeblach kariery. Na nią też już jest najwyższy czas.

Gdy więc zostaje wyznaczona do przygotowania jesiennego bankietu na cześć odchodzącego szefa i przychodzącego na jego miejsce jego syna, podejmuje się tego zadania, wierząc, że po udanej realizacji imprezy awans ma już w kieszeni.

Greg jest baristą, który pracuje w sieci kawiarni. Praca z ludźmi, pamiętanie ich ulubionych napojów, czasami chwila rozmowy to coś, co bardzo lubi. Ale jego skrytym marzeniem jest otworzenie własnej kawiarni, takiej z duszą. Jest tylko jeden problem – wciąż ma za mało funduszy na realizację swego marzenia.

Paula ma pecha do facetów, Greg od kobiet na razie stroni. Jak łatwo się domyślić, tych dwoje spotka się w kawiarni i coś się między nimi zacznie dziać.

Ale mimo iż jest to romans, nie jest tak różowo, jak zazwyczaj. Autorka pomału odsłania tajemnicę Grega i przyczynę, z jakiej unika miłosnych uniesień. Książka pokazuje też, że nie wszystkie korpo traktują kobietę jak równorzędnego mężczyźnie pracownika. Dodatkowym smaczkiem jest związek zapalonej wegetarianki z rzeźnikiem. Wege maniaczka wytyka wszystkim wokół zachowania niezgodne z ideą eko. Koncept słuszny, realizacja – nie bardzo.

„Zaproś mnie na pumpkin latte” to ciepła opowieść na chłodne i mokre jesienne dni. Romans z nutką humoru, który potrafi poprawić nastrój.

MOJA OCENA: 6/10

#obyczajowa #romans

Wydawnictwo Czwarta Strona

Moją opinię o innej pozycji obyczajowo-romansowej przeczytacie TUTAJ.