73/2023 „Północny sabat” Agnieszka Sorycz

Na początku oceniłam tę książkę dość wysoko, ale po prawie miesiącu muszę obniżyć jej ocenę, bo najzwyczajniej w świecie, nie pamiętałam o czym była. Na szczęście mogłam przeczytać opis wydawcy na jednej ze stron z książkami i sobie wszystko przypomniałam. Powróciło do mnie uczucie niepokoju i zaskoczenia, które odczuwałam gdy czytałam tę pozycję. Trochę mi się podobała, a trochę nie bardzo. Niemniej sięgnę po kolejną część, aby wyrobić sobie jednoznaczne zdanie. No i jednak jestem ciekawa dalszych losów Sabatu.

Dalia jest zielarką i prowadzi dobrze prosperującą klubokawiarnię. Jej jedyną rodziną jest brat, Branek, który jest archeologiem. Gdy pewnego dnia, w czasie prac wykopaliskowych pod Ślężą znika, dziewczyna wie, że musi go odnaleźć. Wkrótce znajduje pewien tajemniczy przedmiot i notatkę, która prowadzi ją do antykwariatu w centrum Warszawy. W ten sposób poznaje antykwariusza Radowoja i jego brata Teowoja. Mimo iż widzi ich pierwszy raz, dziewczyna ma wrażenie, że powinna znać ich obu. Od tej chwili ustabilizowane życie Dalii zmienia się nie do poznania. Okazuje się, że jest Zaklinaczką, która gdy pojawia się na świecie, uruchamia klątwę. Tym razem coś poszło nie tak, bo kobieta pojawiła się za wcześnie i dotychczasowe schematy zaczynają działać nieco inaczej. I tylko Łowca jest gotowy na wykonanie swojej powinności.

„Północny sabat” to jakby wprowadzenie do historii. Poznajemy bohaterów oraz ich historię. Mamy nakreśloną fabułę, która czeka na dalszy ciąg. Jest mrocznie, zaskakująco, czasami z nutką humoru, dość ciekawie. Pomysł na przekaz jest dobry, w dodatku wpleciona jest nutka wierzeń i bóstw słowiańskich, które to elementy są teraz bardzo popularne. Może książka mnie nie porwała, ale i tak jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy Sabatu.

MOJA OCENA: 6/10

Czwarta Strona

TU pisałam o innej książce – fantastyce, z mitologią słowiańską w tle.