22/2024 „Cztery pory kobiet” Anna Podsiadło

Magda, Karolina, Monika i Justyna. Cztery kobiety, przyjaciółki na dobre i na złe. Wspierają się, pocieszają, wysłuchują, dają sobie nawzajem dobre rady. Ale potrafią też skrytykować niewłaściwe zachowanie czy powiedzieć prawdę prosto w oczy. Nawet, gdy ta boli lub jest niewygodna.

Za każdą z kobiet stoi inna historia. W życiu każdej z nich zajdzie zmiana. Niekoniecznie na lepsze.

Czas płynie i mówi się, że leczy rany. Utrata kilkumiesięcznej córeczki dla Magdy jest traumatycznym przeżyciem. Wciąż uważa, że poświęciła za mało czasu i uwagi dziewczynce. Nie zauważa, że żałoba dotyka nie tylko ją, ale też mocno przeżywa ją mąż. Para stara się żyć razem, ale tak naprawdę trwają obok siebie, nie wiedząc co naprawdę czuje to drugie.

Karolina szuka erotycznego spełnienia w ramionach innego mężczyzny. Kochanek daje jej to, czego nie chce lub nie potrafi dać jej zdradzany mąż. Monika jest twardą kobietą, a przynajmniej tak jest postrzegana. Coraz bardziej doskwiera jej samotność i zaczyna marzyć o bliskości z drugą osobą. Jednak chwila zapomnienia może ją drogo kosztować. Justyna marzy o dziecku i robi wszystko by zostać mamą. Niestety z marnym skutkiem, co odbija się na jej małżeństwie.

Cztery różne kobiety i ich problemy. Takie, jakie może mieć wiele innych kobiet.

Gdyby „Cztery pory kobiet” skupiły się na strefie obyczajowej, problemach dziewczyn, ich perypetiach, przyjaźni, uznałabym tę książkę za bardzo udaną. Niestety są tu też sceny erotyczne, napisane bez żadnych metafor czy upiększeń. Z wyjątkiem jednej, istotnej dla fabuły, reszty mogłoby nie być. No i alkohol płynący szerokim strumieniem, jakby trunek ten mógł rozwiązać wszystkie problemy świata. Jest go za dużo i pojawia się zbyt często. Ale poza tym to całkiem fajna opowieść o sile kobiecej przyjaźni.

MOJA OCENA: 6/10

Wydawnictwo Mięta

TUTAJ coś o innej książce z kobietami w roli głównej.