28/2024 „Cierń” T. Kingfisher

Tłumaczenie: Dominika Schimscheiner

Niewielkich rozmiarów książeczka skrywa w sobie właściwie nowelkę. Jest to krótka historia, z motywem śpiącej królewny. Niby bajka, ale nie do końca łagodna, piękna, z morałem. A z pewnością jej odbiorcą nie może być zbyt młody czytelnik.

Opowieść jest raczej mroczna, okrutna, dosadna. Fantastyka, ale z nutką thrillera. Owszem, główna bohaterka ma sympatyczne miano – Ropuszka – ale nie do końca jest ludzka. Jako niemowlę została porwana przez Magiczny Lud po to, by w jej miejsce mogli podłożyć odmieńca. Porwane ludzkie dzieci zazwyczaj kończyły marnie, jednak Ropuszce udało się ujść z życiem i trafić pod opiekę topielic. Od tego czasu była wychowywana jak jedna z nich. Otoczona miłością nie zdawała sobie sprawy, że pochodzi z innego świata, a gdzieś tam znajdują się jej prawdziwi, biologiczni rodzice. Ba, nie miała pojęcia, że jest córką pomniejszego króla. Niemniej sielanka dziewczyny wkrótce się kończy. Teraz musi przygotować się do wrócenia na dwór swego ojca, by dokonać ważnego czynu. Szkoli się więc pilnie. Jednak gdy przychodzi moment na wykonanie zadania, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Ropuszka czuje, że powinna wziąć odpowiedzialność za rezultaty nie do końca dobrze wykonanego polecenia. Czy uda jej się kiedyś pozbyć tego ciężaru?

„Cierń” to moje kolejne spotkanie z autorką. I po raz kolejny dostałam ciekawą historię, inną niż pozostałe. Lekka fantastyka w mroczniejszym wydaniu, fajnie napisana, z bardzo ciekawymi bohaterami. Taką króciutką książkę połyka się na raz, ja jednak czytałam ją dłużej, smakując i przedłużając sobie przyjemność obcowania z tą literaturą. Może nie jest to arcydzieło, ale na pewno lektura warta uwagi. Tych, którzy znają twórczość T. Kingfisher nie trzeba namawiać do przeczytania książki. Pozostałych zachęcam do sięgnięcia, by mogli poznać inną wersję opowieści o śpiącej królewnie.

MOJA OCENA: 7/10

Wydawnictwo SQN

TU pisałam o poprzedniej książce autorki.