42/2024 „Czereśnie zawsze muszą być dwie” Magdalena Witkiewicz

Bardzo lubię książki pani Witkiewicz. Zazwyczaj są to powieści obyczajowe, z wątkiem romantycznym, ale skrywające jakieś tajemnice lub poruszające trudne tematy. Forma podania jest taka, że przez historię się płynie, a fabuła wciąga. I to niezależnie od tematu, przedziału czasowego, w którym rozgrywa się akcja czy postaci. Postanowiłam sprawdzić, czy ta książka ma się podobnie.

Zosia jest młodą kobietą, która próbuje ułożyć sobie życie. Wydaje jej się, że jest zakochana w pewnym mężczyźnie, ale to ten z gatunku nieodpowiednich. Pewnego dnia dziewczyna dostaje w spadku po zaprzyjaźnionej pani Stefanii stary, podniszczony dom. Mimo iż willa jest mocno zaniedbana, to jednak posiada jakąś duszę, coś, co przyciąga Zosię. Dziewczyna wkrótce postanawia, że da szansę posiadłości, zwłaszcza, że ta skrywa pewną historię. A w dodatku jakaś tajemnicza kobieta mocno interesuje się Zosią, jej poczynaniami i tym, co stanie się z domem. Zamieszkanie w niewielkiej miejscowości pokaże dziewczynie, że wszędzie można spotkać ciekawych ludzi, którzy umieją snuć opowieści, a także przyjaciół i długo wyczekiwaną prawdziwą miłość. Pozwoli jej też rozliczyć przeszłość i bystrze spojrzeć na otaczających ją ludzi.

„Czereśnie zawsze muszą być dwie” jak ludzie – potrafią być szczęśliwi, gdy znajdują swoją drugą połówkę. To piękna opowieść o sile uczuć łączących ludzi, zarówno o przyjaźni, jaki i miłości. Są tu dwie linie czasowe, które w pewnym momencie się łączą. Jedna jest historią opowiadaną przez starszego pana, druga toczy się obecnie. Nie wszystko zawsze dobrze się kończy, ale takie jest życie. Warto jednak być otwartym i dać szansę okolicznościom, bo los potrafi czasami zaskakiwać.

Dla mnie to była kolejna przyjemna książka o ludziach i ich perypetiach. Otulająca obyczajówka, tym razem z odrobiną realizmu magicznego, co wprowadziło dodatkowy smaczek. Jeśli lubicie takie klimaty, to koniecznie przeczytajcie tę powieść.

MOJA OCENA: 7/10

Wydawnictwo Filia

O innej obyczajówce pisałam TUTAJ.